Nowa siedziba schroniska dla zwierząt w Słupsku

Słupskie schronisko dla zwierząt ma nową siedzibę. Obiekt znajduje się przy ul. Sportowej. Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku dofinansował budowę placówki.

 

Wcześniejsza siedziba schroniska znajdowała się przy ul. Portowej. Przeciekający dach, małe powierzchnie w boksach dla psów, brak profesjonalnego zaplecza weterynaryjnego – stary obiekt zbyt dobrze pamiętał minione lata.

 

Teraz zmieniło się wszystko. Jest czysto, przestronnie i nowocześnie. To inwestycja wyjątkowa – powiedziała podczas otwarcia schroniska prezydent Słupska Krystyna Danilecka-Wojewódzka. – Dziękuję partnerom. Mamy takie poczucie, że wszystkie psy i koty będą jeszcze bardziej nasze, i przekonanie, że schronisko trafia w dobre ręce: zarówno wolontariuszy, którzy kochają psy i koty, jak i  pracowników Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które wygrało konkurs na prowadzenie ośrodka. 

 

Inwestycja pochłonęła 7 mln zł. WFOŚiGW w Gdańsku udzielił milion dotacji i dwa miliony złotych pożyczki.

Bardzo nas cieszy ta inicjatywa. I to, że mieliśmy w niej tak znaczący udział. Psy i koty zyskały przestronnie zadaszone kojce oraz nowoczesną bazę. To przedsięwzięcie o niebagatelnym znaczeniu – stwierdziła Teresa Jakubowska – zastępca prezesa WFOŚiGW w Gdańsku.  

 

Schronienie w placówce może znaleźć 160 psów i 80 kotów. Znajdują się tu nowoczesne pomieszczenia weterynaryjne – gabinety zabiegowe i operacyjne. To wspólna inicjatywa miasta Słupsk i okolicznych gmin. Miesięcznie do schroniska trafia z tego regionu około 20-40 psów i 10-50 kotów.

 

W trosce o Bałtyk

Puck – kaszubskie miasto nad Zatoką Pucką. Przyciąga wielu turystów i miłośników sportów wodnych.  Troska o czystość wód jest tu szczególnie istotna.

 

Dofinansowanie ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku pozwoliło częściowo uporządkować gospodarkę ściekową i deszczową.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Miasto Puck zdj. Urząd Miasta Puck

 

W centrum Pucka wybudowano prawie 3 km deszczowej sieci kanalizacji, dzięki której oddzielono strumień ścieków deszczowych od sanitarnych w tej części miasta. Wcześniej zmieszane ścieki trafiały do oczyszczalni w Swarzewie. Teraz kierowane tam są tylko nieczystości z kanalizacji sanitarnej. Są oczyszczane i rurociągiem odprowadzane w głąb Morza Bałtyckiego. Natomiast wody opadowe oczyszczane są w specjalnych urządzeniach na terenie miasta i kanałem przesyłane do Zatoki Puckiej. Wszystkie oczyszczone ścieki, które trafiają do wód morskich, są całkowicie bezpieczne dla środowiska. To dopiero I etap inwestycji, w planach jest budowa kolejnych kilometrów kanalizacji.

 

Na terenie miasta funkcjonowała przestarzała i niewydolna infrastruktura techniczna, która nie była modernizowana od kilkudziesięciu lat. Był i jest to dla nas ogromny problem, który w kolejnych etapach staramy się rozwiązywać. Dzięki realizacji zadania, możemy mówić nie tylko o lepszej efektywności odprowadzania wód opadowych, ale także o lepszej ochronie wód Zatoki Puckiej. Ma to szczególne znaczenie dla naszego miasta jako bazy turystycznej – wyjaśnia Hanna Pruchniewska, burmistrz Pucka. 

 

Inwestycja wpłynęła na zmniejszenie procesu eutrofizacji, czyli przeżyźnienia morza. A to jedno z większych zagrożeń dla Morza Bałtyckiego.

 

Ochrona wód to jeden z priorytetów działalności WFOŚiGW w Gdańsku. Od lat dofinansowujemy inwestycje, których celem jest zmniejszenie ilości zanieczyszczeń trafiających wraz ze ściekami do wód powierzchniowych, morskich i do ziemi. W wielu pomorskich miejscowościach zmodernizowana została przestarzała infrastruktura wodno-ściekowa – tłumaczy Marcin Osowski, prezes WFOŚiGW w Gdańsku.

 

Nowa kanalizacja deszczowa pozwoli także lepiej zabezpieczyć puckie tereny przed podtopieniami i powodziami. Inwestycja to także oszczędności – środki przeznaczane dotychczas za oczyszczanie dwóch rodzajów ścieków zmniejszą się do opłat za ścieki pochodzące tylko z kanalizacji sanitarnej.

 

Koszt przedsięwzięcia to ponad 10 mln zł. Zrealizowane zostało przy wsparciu środków unijnych. WFOŚiGW w Gdańsku udzielił 1,4 mln zł pożyczki.

Gdynia czeka na jerzyki!

Zamiast jerzyków – wróble. W wieży na gdyńskich Karwinach to właśnie wróble uwiły sobie gniazda. Jest jednak nadzieja, że wkrótce jerzyki się pojawią … Budowa wieży lęgowej dofinansowana została ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku.

 

Jerzyki są jednymi z najszybszych ptaków na świecie – potrafią latać z prędkością ponad 120 km/h. Żywią się owadami chwytanymi w locie. Rocznie jerzyki spędzają w powietrzu nawet 10 miesięcy. W tym czasie wykonują wszystkie podstawowe czynności życiowe – żerują i śpią.

 

Ten gatunek ptaków szczególnie upodobał sobie gdyńskie Karwiny. Od lat osiedle ma własną populację jerzyków, które co roku  na przełomie kwietnia i  maja wracają do swoich miejsc lęgowych. Latem, wieczorne odgłosy szybujących wysoko ptaków nadają tej części miasta niesamowity klimat. W gdyńskim magistracie zapadła decyzja, aby wybudować dla nich schronienie – specjalną wieżę.

 

Wysokie bloki posiadają liczne otwory i szczeliny. Kiedyś zapewniało to odpowiednią liczbę miejsc do gniazdowania. Prowadzone w ostatnich latach prace termomodernizacyjne budynków jednak znacznie ograniczyły te możliwości. Jerzyki pozbawione zostały zakamarków, w których mogłyby gniazdować – wyjaśnia Dorota Marszałek-Jalowska, zastępca naczelnika Wydziału Środowiska Urzędu Miasta Gdyni.

 

Wieża składa się z niewielkich budek lęgowych. Zostały zabezpieczone  przed wilgocią i chłodem, a także nadmiernym nagrzewaniem. W wieży ukryty jest także głośnik, zasilany baterią solarną, emitujący głosy ptaków. Wszystko po to, aby zainteresować tym miejscem potencjalne pary lęgowe.

 

Niestety, na razie bez rezultatu. – Przyroda rządzi się swoimi prawami. Cieszymy się i z wróbli. Ich obecność nie wyklucza, że wkrótce pojawią się tam jerzyki. Te gatunki ptaków nie konkurują ze sobą. Jesteśmy dobrej myśli i czekamy na rozwój sytuacji – tłumaczy Teresa Jakubowska – zastępca prezesa WFOŚiGW w Gdańsku.

 

Dodatkowo, aby zachęcić ptaki do lęgu, założono łąkę kwietną wokół wieży. Rosną na niej liczne kwiaty, które przyciągają owady, stanowiące bazę pokarmową jerzyków.

 

W trosce o groszek wielkoprzylistkowy

Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku podpisał umowę z prof. Jackiem Herbichem na ocenę stanu populacji groszku wielkoprzylistkowego w rezerwacie przyrody Opalenie. Zadanie zrealizowane zostanie w ramach projektu „Ochrona bioróżnorodności rezerwatów przyrody Pomorza”, prowadzonego przez WFOŚiGW w Gdańsku oraz Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska.

 

Rezerwat Opalenie leży na Kociewiu, w gminie Gniew. Zajmuje 8,61 ha powierzchni. Część rezerwatu porasta stuletni las świerkowy, resztę las mieszany z licznymi gatunkami roślin ciepłolubnych, w tym groszkiem wielkoprzylistkowym. Stanowisko groszku w „Opaleniu” jest jedynym w województwie pomorskim. Rezerwat został utworzony m.in. w celu ochrony tego cennego gatunku roślin. Dzięki działaniom dofinansowanym przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku, mamy największą populację groszku wielkoprzylistkowego w Polsce – wyjaśnia Iwona Beszczyńska – kierownik Zespołu ds. Ochrony Przyrody i Edukacji Ekologicznej w WFOŚiGW w Gdańsku.  

 

Groszek wielkoprzylistkowy znajduje się pod ścisłą ochroną. Jest zagrożony wyginięciem. W Polsce występuje bardzo rzadko, badacze szacują, że tylko w 30 miejscach. W całym kraju żyje około 1 100 osobników tego gatunku. W środkowej i południowej Polsce stwierdzono spadek jego liczebności.  Rezerwat Opalenie wraz z przylegającym odcinkiem pasa drogowego jest obecnie najliczniejszym stanowiskiem  tego gatunku w Polsce i chroni nawet 1/3 krajowej populacji, mimo iż jest to miejsce na granicy zasięgu jego występowania.

 

W ramach projektu „Ochrona bioróżnorodności rezerwatów przyrody Pomorza”, przeprowadzane są metaplantacje, czyli przesiedlenia roślin z pobocza drogi w głąb rezerwatu Opalenie. Wycinane drzewa, które zacieniają stanowiska groszku i wapnowane gleby – wszystko po to, aby przesadzone rośliny miały jak najlepsze warunki do życia. To skomplikowany proces, gdyż groszek wielkoprzylistkowy jest delikatną rośliną zielną. Rośliny są wykopywane z korzeniami  i przenoszone wraz z bryłą ziemi w odpowiednie miejsce.

 

Prof. Jacek Herbich od kilkudziesięciu lat monitoruje stan populacji groszku wielkoprzylistkowego w rezerwacie Opalenie. Ocenia efektywność wykonanych zabiegów, w tym liczbę i stan roślin, które zostały przesadzone w poprzednich latach.

 

Badania nad groszkiem przylistkowym prowadzone są w ramach projektu „Ochrona bioróżnorodności rezerwatów przyrody Pomorza”. Realizujemy przede wszystkim działania ochrony czynnej służące zachowaniu populacji cennych gatunków roślin i zwierząt, poprawie stanu muraw kserotermicznych oraz stanu torfowisk i innych ekosystemów hydrogenicznych w naszym regionie. Prowadzimy również działania z zakresu edukacji ekologicznej – m. in. przygotowujemy i publikujemy artykuły prasowe na temat rezerwatów przyrody objętych projektem oraz organizujemy plenerowe warsztaty edukacyjne na temat walorów przyrodniczych, celu ochrony i zagrożeń dla poszczególnych rezerwatów – wyjaśnia Joanna Miniewicz – uczestnicząca w projekcie od początku jego realizacji, starszy inspektor w WFOŚiGW w Gdańsku.

 

Projekt „Ochrona bioróżnorodności rezerwatów przyrody Pomorza” realizowany jest ze środków Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Pomorskiego 2014-2020.

 

Barszcz Sosnowskiego zagrożeniem dla bioróżnorodności

Barszcz Sosnowskiego jest gatunkiem obcym inwazyjnym, czyli takim, który został przeniesiony poza naturalny zasięg swojego występowania i w nowych, optymalnych dla jego rozwoju warunkach, łatwo zwiększa swój areał. Dzięki odpowiednim przystosowaniom, wygrywa walkę o przestrzeń i zasoby środowiska z gatunkami rodzimymi. Skutek? Utrata cennych siedlisk i związanych z nimi gatunków.

Gatunki inwazyjne są jednym z głównych czynników powodujących utratę różnorodności biologicznej. Pozostałe to: zanikanie siedlisk i korytarzy ekologicznych, zmiany klimatu, zanieczyszczenia środowiska, nadmierna eksploatacja zasobów żywych.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Barszcz Sosnowskiego w gminie Kępice zdj. K. Senger

 

Kilka słów o gatunku…

 Naturalnym obszarem występowania barszczu Sosnowskiego jest Kaukaz. Początkowo, gatunek został sprowadzony do Polski w celach badawczych (pod koniec lat 50. XX wieku). W latach 70. ubiegłego wieku polecano uprawę tej rośliny jako wysoko wartościową paszę. Okazało się jednak, że kiszonka na bazie barszczu nie była chętnie zjadana przez zwierzęta gospodarskie, a mięso i mleko od nich pozyskiwane miało zmieniony zapach i smak, co obniżało wartość handlową produktów. Coraz częściej dochodziło też do oparzeń ludzi i zwierząt mających kontakt z rośliną. Uprawy porzucono, a gatunek dzięki produkcji dużej liczby nasion i szybkim wzroście, rozsiewał się z pól na ich obrzeża.

W latach 90. ubiegłego wieku barszcz Sosnowskiego występował w Polsce nielicznie, notowany był w części północnej i południowo-wschodniej. Obecnie gatunek rośnie na terenie całej Polski. Część naukowców uważa, że zmiany klimatu sprzyjają rozprzestrzenianiu się inwazyjnych gatunków roślin i zwierząt. Ekstremalne zdarzenia pogodowe i globalne ocieplenie mogą dać niektórym gatunkom przewagę konkurencyjną.

W soku oraz wydzielinie włosków gruczołowych barszczu znajdują się związki zwane furanokumarynami, które powodują, że skóra ludzi i zwierząt staje się wrażliwsza na działanie promieni UV, przez co dochodzi do niebezpiecznych poparzeń. Reakcja na działanie toksyny nie jest natychmiastowa i objawia się najczęściej w ciągu kilkudziesięciu minut od kontaktu z rośliną (w skrajnych przypadkach do 48 godzin). Co więcej, do oparzeń może dojść nawet wtedy, kiedy nie było bezpośredniego kontaktu skóry z rośliną. Najczęściej ma to miejsce w upalne dni, kiedy unoszące się w powietrzu olejki zawierające toksynę, osiadają na powierzchni ciała. Mogą powodować również podrażnienia układu oddechowego.

Do cech, które warunkują inwazyjność tego gatunku, należą:

– wielkość (w naszych warunkach dorasta do 4, a nawet 5 metrów wysokości!),

– szybkie kiełkowanie i wzrost,

– produkcja dużej liczby nasion oraz ich długa żywotność (jeden osobnik wytwarza przeciętnie rocznie 30 000 sztuk nasion, które zachowują zdolność do kiełkowania przez kilka lat).

To wszystko sprawia, że zwalczanie tej rośliny jest bardzo trudne i wymaga systematycznych, kompleksowych działań, prowadzonych przez długi czas.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Barszcz Sosnowskiego w gminie Człuchów zdj. archiwum WFOŚiGW w Gdańsku

 

Jak zwalczać?

Wybór metody zależy od wielkości populacji, rodzaju siedliska i dostępności terenu.

Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że najlepsze efekty dają techniki kombinowane, polegające na połączeniu dwóch lub więcej metod.

Koszenie nie eliminuje rośliny ze środowiska, natomiast zapobiega wytworzeniu nasion, a tym samym dalszemu rozprzestrzenianiu. Warunkiem jest jednak wielokrotne powtarzanie zabiegów w trakcie sezonu wegetacyjnego, aby nie dopuścić do kwitnienia. Ponadto, częste koszenie powoduje „zmęczenie” rośliny, jest ona wtedy coraz słabsza i podatna na inne zabiegi. Brak liści uniemożliwia wytwarzanie pokarmu w trakcie fotosyntezy.

Bardzo dobre efekty przynosi wykopywanie oraz przecinanie szyjki korzeniowej ostrym szpadlem. Jest to zabieg rekomendowany przy pojedynczych osobnikach oraz małych płatach. Zgodnie z publikacją Wytyczne dotyczące zwalczania barszczu Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi) i barszczu Mantegazziego (Heracleum mantegazzianum) na terenie Polski”, zabieg przecinania korzenia należy przeprowadzić 2-3 razy na rok przez kilka sezonów wegetacyjnych (wczesną wiosną oraz w drugiej połowie lata). Głębokość cięcia powinna wynosić poniżej 10 cm (czasem do 25 cm) od powierzchni ziemi. Zebranie przeciętych korzeni po wykonaniu zabiegu zwiększa szansę na powodzenie zwalczania.

Zabiegi chemiczne należą do tych ostatniego wyboru. Wykonuje się je zwykle poprzez punktową aplikację środka chemicznego na roślinę, przy pomocy tzw. mazacza.

Należy pamiętać, że stosowanie zabiegów chemicznych jest zabronione w bezpośrednim sąsiedztwie obszarów chronionych, w gospodarstwach ekologicznych, jak również w pobliżu zbiorników i cieków wodnych.

Więcej informacji znajduje w publikacji Wytyczne dotyczące zwalczania barszczu Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi) i barszczu Mantegazziego (Heracleum mantegazzianum) na terenie Polski.

Na stronie internetowej: https://barszcz.edu.pl/, dostępna jest mapa stanowisk barszczy kaukaskich w Polsce. Widząc stanowisko barszczu, należy sprawdzić, czy jest już odnotowane w bazie. Jeśli nie, można je zgłosić wykorzystując do tego aplikację.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Postępowanie w razie kontaktu z barszczem

  1. Dokładnie umyć skórę wodą z mydłem
  2. Unikać słońca – chronić skórę przed światłem słonecznym przez dwie doby
  3. Jeśli pojawią się objawy oparzenia – kontakt z lekarzem